Felieton
9 stycznia 2023, 6:57 Autor: Michał Nowakowski, PhD
VASPs, AML i waluty wirtualne. Co łączy te zagadnienia? Część 1.
Obszar zdecentralizowanych finansów, a w szczególności kryptowalut cyklicznie przeżywa kryzysy, które często prowadzą do nawrotu dyskusji nad potrzebą (koniecznością) uregulowania ich statusu w przepisach prawa. Do dzisiaj niewiele jurysdykcji zdecydowało się na wprowadzenie konkretnych przepisów, opierając się raczej na miękkich regulacjach stanowionych przez organy nadzorcze. Na poziomie Unii Europejskiej toczą się obecnie prace nad uchwaleniem rozporządzenia w sprawie rynku kryptoaktywów (MiCA), które ma pokryć przynajmniej część wymogów związanych z obrotem niektórymi kryptoaktywami. Droga jest jeszcze długa, nawet jeżeli instytucje unijne w końcu dojdą do porozumienia co do ostatecznego kształtu przepisów. Obszar kryptoaktywów nie może jednak czekać, bo ryzyka związane z ich coraz większą dostępnością bez odpowiednich gwarancji, w tym w zakresie przejrzystości, zaczynają się materializować z coraz większą siłą.
Wyłom od tej „zasady” stanowią przepisy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowania terroryzmu, które zarówno na poziomie unijnym (nie tylko dyrektywa AML V, ale także projekt rozporządzenia (UE) 2015/847), jak i krajowym wprowadzają przynajmniej częściową regulację dla tzw. walut wirtualnych, a będąc precyzyjnym – dla podmiotów, które nimi obracają, tzw. VASPs (Virtual Assets Services Providers). Wydaje się, że jest to też dość wyraźny sygnał co do tego, gdzie znajdują się – przynajmniej na razie – największe zagrożenia dla systemu finansowego i gospodarki, także w skali globalnej. Tym bardziej, że przepisy w tym zakresie zostały wprowadzone do europejskiego porządku w rezultacie rekomendacji FATF, czyli międzynarodowej organizacji odpowiedzialnej za obszar AML.
W tym i kolejnym felietonie przyjrzymy się niektórym aspektom ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowania terroryzmu, które odnoszą się właśnie do VASPs, aby jednak zrozumieć czy w ogóle są VASPs, musimy sięgnąć do co najmniej dwóch definicji. Dzisiaj zajmiemy się pierwszą z nich, która wyznaczy nam dalszy kierunek do regulacji podmiotów związanych z walutami wirtualnymi.
Waluty wirtualne, kryptoaktywa, kryptowaluty, tokeny, waluty cyfrowe. Pojęcia, które na pierwszy rzut oka wydają się tożsame, w świetle ustawy o AML/CFT takimi nie są. Ustawa ta definiuje nam pojęcie walut wirtualnych zgodnie z którym jest to cyfrowe odwzorowanie wartości, które nie jest:
– oraz jest wymienialne w obrocie gospodarczym na prawne środki płatnicze i akceptowane jako środek wymiany, a także może być elektronicznie przechowywane lub przeniesione albo może być przedmiotem handlu elektronicznego. Definicja wydaje się rozbudowana i trudna do zrozumienia, jednak w praktyce jest ona stosunkowo prosta do wytłumaczenia. Wskazane powyżej punkty podlegają stosownemu prawnemu „uporządkowaniu” i poddane są już odpowiednim przepisom, także w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Skoro tak, to waluty wirtualne z istoty nie mogą być żadną z tych kategorii. Mamy więc wyliczenie negatywne. To na co warto szczególnie zwrócić uwagę, to wyraźne wskazanie, że waluty wirtualne (a więc – jak się później okaże – także kryptowaluty) nie są „oficjalnym pieniądzem” emitowanym przez banki centralne i podobne instytucje. W takim tonie w przeszłości wypowiadały się już m.in. sądy administracyjne, które konsekwetnie odmawiają bitcoinowi statusu waluty fiducjarnej.
Dalej jest prościej. Za walutę wirtualną przyjmujemy cyfrowe odwzorowanie wartości (np. stokenizowane aktywo), które jest wymienialne w obrocie gospodarczym na prawne środki płatniczne (np. Polski Złoty czy Euro0 oraz akceptowane jako środek wymiany (np. w kantorach) i przechowywane w formie elektronicznej lub przenoszone albo może być przedmiotem handlu elektronicznego. Kluczowe jest tutaj więc, aby waluta wirtualna mogła być wymieniana na tradycyjny pieniądz, bowiem tylko wtedy materializują się nam ryzyka w zakresie prania pieniędzy oraz finansowania terroryzmu. Jeżeli więc jakiś token jest pozbawiony takiej cechy, np. działa w ramach obiegu zamkniętego, to w świetle omawianych przepisów nie będzie on walutą wirtualną. Proste? Niuanse mogą „namącić”, ale tak to wygląda na pewnym poziomie ogólności.
Konsekwencją zakwalifikowania jakiegoś kryptoaktywa jako waluty wirtualnej (choć pamiętajmy, że waluta wirtualna może w ogóle nie być związana z technologią rozproszonego rejestru czy łańcucha bloków) jest konieczność dokonania analizy działalności pod kątem obrotu walutami wirtualnymi. Podmioty, które zajmują się taką działalnością mają bowiem od niedawna konkretne obowiązki względem państwa, np. muszą dokonać stosownej rejestracji czy stosować tzw. środki bezpieczeństwa finansowanego. O tym napiszemy jednak w kolejnym felietonie. A dzisiaj zastanówcie się czy znacie jakieś tokeny, które nie są wymienialne na waluty fiducjarne i jeżeli tak, to jaka jest ich wartość. Do „usłyszenia” przy kolejnym felietonie.